14.08.2007 (wtorek) – ostatni dzień na trasie Kusięta – Jasna Góra

Dziś Cel marzeń dla niejednego z nas. Są tacy, którzy naprawdę już nie mogą, są i tacy, którym tabletki przeciwbólowe już pomagają tylko niedługą chwilę, ale są i tacy, którzy nie chcą lub nie mogą brać tabletek przeciwbólowych a idą dalej. Nawet na ostatnim przystanku trzeba było przekuwać bomble, bo inaczej się nie dało. Ale i byli tacy, którzy na kilka metrów przed Jasną Górą dołączyli do grupy, by razem wejść. Inaczej się nie dało ból i choroba nie pozwoliła inaczej, lub nawet wyeliminowała nawet z trasy.

Kiedy doszliśmy przed tron naszej Pani, upadliśmy na ziemię, z radości nawet chciało się płakać. To był piękny dzień. Promienie słońca docierały aż do najciemniejszych zakątków duszy. Tu Madonna nas powitała i przytuliła. Nie ważne co i jak nas boli. Jesteśmy. Gloria. Czy pójdziemy za rok? Może… Tymczasem, przygotujemy się na różaniec, który mamy poprowadzić z Wąwolnicy do Kębła w sobotę 25 sierpnia.(ks.w.t.)